Komentarz katalog wpisów zbitki WBI

Skolonizowani przez...

data wpisu: 2017.03.29 | data publikacji: 2017.04.22

W Newsweeku [17/2017 18-23.04.17, strony 70-73 ] pojawił się artykuł kolektywu INVESTIGATE EUROPE – dziewięciorga dziennikarzy z ośmiu krajów, który od 2016 roku bada tematy ważne dla Europy. (…). Tym razem jeden z nich opisał kolonizację Europy przez Microsofta na podstawie analizy korzystania z tego oprogramowania przez polskie podmioty publiczne.

Problem jest złożony i nie jest prosty do analizy, czy rzeczywiście ceny za licencje tego oprogramowania, różne dla różnych podmiotów są adekwatne do wartości produktu, a szczególnie do potrzeb jakie mają te programy mają spełnić.

Nie wiadomo, dlaczego przy tym pominięto podobną ofertę Apple, mającego w swoim systemie podobne funkcjonalnie oprogramowanie z utrudnieniem przenoszenia treści pomiędzy tymi systemami. Pominięto też ofertę Google’a – tak oczywiście można powiedzieć, że jest to zamiana „siekierki na kijek”.

Jako alternatywę przedstawiono możliwość korzystania z oprogramowania otwartego – Linuxa oraz związanych z nim pakietów oprogramowania biurowego. Zabrakło jednak przy tym, przynajmniej przedstawienia prostego modelu biznesowego i rozkładu rzeczywistych kosztów przy przejściu administracji na to oprogramowanie. Warto byłoby tutaj przynajmniej zapytać dzisiaj burmistrza Monachium, jakie są dzisiaj koszty, plusy i minusy decyzji uwolnienia się wtedy od Gatesa.

Ale te zastrzeżenia nie spłaszczają przedstawionego problemu, gdyż moim zdaniem jest to problem znacznie poważniejszy i dotyczący nie tylko oprogramowania Microsofta. Europa jest bowiem coraz bardziej uzależniana od całej oferty oprogramowania, mediów społecznościowych i usług informatycznych oferowanych przez korporacje amerykańskie, a niebawem będzie też uzależniona od komputerów i sieci internetowej umożliwiającej przetwarzanie w chmurach zlokalizowanych poza obszarem Unii Europejskiej.

Nie chcę się powtarzać, stąd zapraszam do zapoznania się z moimi dwoma esejami, a raczej memorandami, jakie przedstawiłem w 14 maja 2015 roku podczas debaty Konferencji MAiC "Europejski rynek cyfrowy - umiejętności, gospodarka, praca" z udziałem Andrusa Ansipa - Wiceprzewodniczącego KE

Podobne w wymowie memorandum Information and Communication Technologies Advisory Group (ISTAG) [której byłem członkiem w latach 2010-2012] for the 7th Framework Programme przy Komisji Europejskiej w obecności Komisarza Neeli Kroes - Syndrom FTY

W swoim eseju-wystąpieniu na Konferencji MAiC mówiłem:

Komisja Europejska powinna dokonać analizy rzeczywistego potencjału przemysłu teleinformatycznego w przestrzeni europejskiej mającego być podstawą rozwoju Jednolitego Rynku Cyfrowego. W tej analizie koniecznym jest określnie możliwości rozwoju firm oraz wykrycie i zlikwidowanie barier i ograniczeń blokujących ich rozwój czy nawet stabilne działanie. Taka analiza powinna być dokonana z krajowymi i europejskim organizacjami przedsiębiorców w celu opracowania programu tworzenia jednolitych, prostych warunków prawnych i ekonomicznych rozwoju naszego przemysłu teleinformatycznego.

Korzystając z już istniejących wzorców – jak na przykład wspólne opracowanie i produkcja europejskiej serii samolotów airbus będących konkurencją dla amerykańskich boeingów – Komisja Europejska powinna zainicjować i stymulować powstanie europejskich rozwiązań informatycznych, równoważnych, a nawet lepszych portali społecznościach oraz informacyjnych.

Można tutaj wykorzystać już istniejące rozwiązania – jak np., hiszpański portal społecznościowy Tuenti należący do telekomunikacyjnego operatora Telefonica, który może być przez innych operatorów wypromowany w innych regionach językowych. W przestrzeni europejskiej istnieje też wiele innych ciekawych rozwiązań teleinformatycznych, które przy odpowiednim wspólnym działaniu firm europejskich, oraz krajowych władz gospodarczych mogą się rozwinąć na rynku unijnym i poza nim. I znowu, dla jasności, nie chodzi tutaj o wykluczenie z rynku już istniejących amerykańskich produktów, ale stworzenie europejskiej konkurencji. LOT lata Dreamlinerami, a American Airlines ma w swojej flocie 357 Airbusów.

Ale oczywiście europolitycy powinni wtedy zacząć korzystać z rozwiązań europejskich i używać na przykład Tomtita (sikorki) zamiast Twittera (świergotu). I cieszę się, że jednak jakiś ślad tych stwierdzeń pojawił się we fragmencie tego artykułu w Newsweeku w słowach „Eurodeputowany zielonych Jan Albrecht ma wizję wspólnej, europejskiej odpowiedzi na uzależnienie od amerykańskiego giganta informatycznego. – Jeden kraj nie może sobie radzić z Microsoftem, ale cała Europa może – uważa -. Być może jakimś rodzajem projektu informatycznego w rodzaju Airbusa”

Ale czy to się uda - no właśnie przy okazji oglądania dzisiejszych witryn Prezydentów zobaczyłem taką informację: 

Jeszcze raz odsyłam do moich dwóch esejów – teraz warto je jeszcze raz przeczytać.