Komentarz O zawodzie zbitki WBI

Nacje Programistów

data wpisu: 2017.04.15 | data publikacji: 2006.08.09

Dzisiaj (w 2017) wiele się mówi o konieczności powszechnego nauczania kodowania (no - już się poprawiono - algorytmizacji i programowania). Pytaniem jest, czy rzeczywiście każdy jest predysponowany, ma odpowiednie umiejętności aby podołać tem zadaniu i być potem przynajmniej tylko dobrym programistą? Poniższy wpis z 2006 roku moze nieco odpowiadać na to pytanie.[WBI]

Artykuł „Polska zna się na IT, ale nie na biznesie IT" autorstwa Zbigniewa Domaszewicza i Tomasza Grynkiewicza (ukazał się na witrynie Gazety Wyborczej w dniu 28-07-2006 20:14) rozpoczyna się od akapitu: „Polska wydaje mistrzów informatyki, ale w światowym biznesie IT ma problem z wyrobieniem sobie silnej marki. A czasu na to jest coraz mniej, bo za kilka lat zachodni rynek zaleją tańsi informatycy z Chin i Indii".

Artykuł ten wywołał w internecie żywą dyskusję w kilku wątkach tematycznych.

Poniżej prezentuję wątek o jakości programistów różnych nacji, złożony z arbitralnie wybranych wypowiedzi (nieco redakcyjnie poprawionych). Pominąłem autorów tych wypowiedzi, gdyż i tak posługiwali się „nick name". Większość wypowiedzi była własnymi obserwacjami umiejętności, talentów i jakości pracy programistów różnych nacji – co jest samo w sobie ciekawe, że oprócz wiedzy i doświadczenia o jakości programisty decyduje środowisko – język, kultura i nawet religia, z których się wywodzi.

Wacław Iszkowski

„O polskich informatykach i nie tylko"

Polscy informatycy są jednymi z najlepszych na świecie - pracowałem ze wszystkimi - Amerykanami, Rosjanami, Hindusami, Irlandczykami, Polakami, Chińczykami, Izraelczykami i z paru innych nacji – napisał w komentarzu do artykułu jeden z dyskutantów, stwierdzając:

- Generalnie, do programowania wymagającego myślenia - Amerykanie, Polacy, Irlandczycy, niektórzy Izraelczycy - reszta świata się nie nadaje - mówię ogólnikowo – bo pewnie znajdą się jednostki z talentem do programowania w każdej nacji.

- Do programowania gdzie problem jest bardzo dobrze zdefiniowany - Rosjanie. Generalnie Rosjanie są słabi w generalnym programowaniu - jak ma to coś wspólnego z matematyką to tak, są dobrzy - stąd wielu Rosjan matematyków, fizyków, statystyków programuje dla Wall Street, ale takie bardziej generalne, biznesowe oprogramowanie - tu już bym na nich nie liczył. No i zawsze jest sprawa podejścia do pracy - jak jest jeden albo dwóch, wmieszanych w inne nacje - pracują dobrze, ale jak się ich zbierze paru, albo robisz "outsourcing" do Rosji - to nigdy nie wiesz co dostaniesz, bo zaczynają kombinować. Rosjanin - powie że wykonane - bez względu na to czy zrobił w 10, 20 , czy w 30 procentach - 100% wykonania nieczęsto się zdarza – uzupełnia inny komentator.

- Do programów gdzie wszystko jest rozpisane tak ze nie wymaga myślenia to wystarczą Chińczycy. Totalny brak twórczego myślenia. - Do testowania oprogramowania - Polacy, Amerykanie. - Co do Niemców - no niby mają SAP - ale duża jego część napisana jest przez inne nacje. Generalnie spotkałem tylko 1 Niemca, który był dobrym programistą - reszta była marna – podsumowuje swoje spostrzeżenia kolejny z dyskutantów.

- Co do talentów Polaków nie mam najmniejszych wątpliwości... nasi są świetni. Nie jest tu propaganda sukcesu "Polak potrafi", ale jesteśmy naprawdę narodem bardzo inteligentnych ludzi o dużym potencjale intelektualnym (mimo słabego poziomu uczelni) – stwierdza inny z komentujących. I dodaje - Wiem to z praktyki. Przyjechawszy do Polski po latach poszedłem na PW i byłem bardzo mile zdumiony.. Również stopniem opanowania angielskiego przez studentów - nieporównywalne do Polski sprzed np. 20 lat. Uważam to za najcenniejszy kapitał kraju, w który (zamiast w budowle sakralne) należy intensywnie inwestować...

- Uważam ze Polacy technicznie naprawdę są na światowym poziomie. W dodatku maja etykę pracy, o którą trudno - jak potrzebuję coś mieć zrobione to Polak – wykona – dołącza się z pochwałami kolejny, chyba z USA.

"O programistach Hindusach osobno"

W trakcie oceny różnych nacji, szczególną uwagę poświęcano Hindusom, stwierdzając między innymi:

- Hindusi mimo braku tradycji technicznych, dokładności, precyzji i pomysłowości mogą wciąż kopiować to co już zostało gdzieś stworzone, szybkie stukanie i znajomość (na ogół dość marna) angielskiego nie robi jeszcze z człowieka informatyka, mimo to są bardzo konkurencyjni ze względu na wciąż niskie zarobki.

- Co do Hindusów - w tej chwili dobrych dostać już nie można - dawno kupieni przez Oracle, Microsoft, IBM. Można dostać Hindusów drugiej i trzeciej kategorii - w dodatku drogo. Ale wyrobili sobie markę i wszyscy ich chcą! Reklama dzwignia handlu! – dodaje kolejny komentator.

A w odpowiedzi inny pisze - Miałem okazję oglądać "od środka" oprogramowanie napisane w Indiach. Może to nie jest reguła, ale mogę powiedzieć jedno: to był koszmar. Zresztą powstało nawet pojęcie "Bangalore programming style" będące synonimem do tzw. spaghetti code. A mimo to firmy IT walą do Indii drzwiami i oknami, a do Polski jakoś nie. Wydaje mi się, że po prostu Hindusi mają znakomity PR, natomiast Polacy uważani są wciąż za znakomitych kucharzy i kierowców autobusów, ale nie informatyków.

W odpowiedzi inny dość radykalnie ocenia - Niekoniecznie PR. Są cwani i bez skrupułów wykorzystują głupotę Amerykanów, którzy w swojej masie są dość ociężali umysłowo i łatwo grać na ich dumie pomieszanej z głupotą. - Hindusi są niezwykle brutalni w egzekwowaniu swoich wydumanych przywilejów, ale czegóż oczekiwać po ludziach wychowanych w społeczeństwie kastowym, w religii, w której życie nie ma żadnej wartości (bo i tak się odrodzą ponownie).

Oni rzeczywiście zachowują się tak jakby im było wszystko jedno i to jest u nich groźne – udziela wsparcia poprzednikowi następny „gniewny".

Powracając do programowania, kolejny, mający zapewne sporo własnych doświadczeń pisze - Do baz danych - Hindusi - ale musisz mieć tzw. adult supervision ( nadzór kogoś dorosłego). Broń Boże, żeby coś projektowali albo robili user interface - najprostszą sprawę potrafią tak skomplikować, że trzeba wyrzucić i zaczynać od nowa.

I następny uzupełnia - Hindus - odwali byle jak, albo nie do końca zrozumie o co chodzi i zrobi co on uważa za stosowne, ale się nie spyta ani nie przyzna, że nie zrozumiał do końca. -

A o Hindusach to święte słowa, do tego są wycwanieni i bardzo aroganccy wbrew ich łagodnemu pozornie sposobowi bycia. Kiedyś byli tani, teraz maja siłę bo stanowiąc 90% IT (sytuacja sprzed 2 lat w GE Medical Systems) mogą wymusić na CEO co tylko zechcą. Wydaje mi się jednak ze w USA zaczynają się już orientować jak to jest naprawdę z tym ich profesjonalizmem, wygląda na to że zaczyna się kończyć ich boom. Obawiam się że mogą zaatakować EU, Polskę, widziałem już w TV oficjela z TATA Consulting podpisującego umowy z jakimś polskim resortem na outsourcing. Może jednak nie będzie im tak z Unią łatwo jak było z Ameryką Busha – dorzuca następny.

A kolejny z własnymi doświadczeniami - Hindusi podobnie jak Polacy cierpią na kompletny brak funduszy. Oni są tylko tani, ale przynajmniej ci, z którymi ja miałem do czynienia są w większości samoukami. W takim przypadku nie spodziewaj się, że będą oni mieli kompletną i przeglądową wiedzę przynajmniej na poziomie pozwalającym im nie panikować w przypadku jakiegoś poważniejszego zadania. Ich największą siłą jest to ze nie maja konkurencji i klientów stawiają zawsze w takiej pozycji, że jeśli nie zapłaci za szajs, który robią to go nie będą mieli. A przecież program nie napisze się sam. Jeśli coś tworzy się od zera zdarza się, że trzeba całymi godzinami analizować kod w pracy krokowej żeby mieć pewność, że nie zawiedzie.

- Zadziwiające jest, jak powszechna jest opinia o Hindusach, a mimo wszystko rozplenili się tutaj jak szarańcza. Pracuję nad dużym wdrożeniem ERP od strony biznesowej i muszę niestety współpracować z coraz większą liczbą BA z Indii. Początkowo przy projekcie byli zatrudnieni Holendrzy, Anglicy, Amerykanie - po roku mam już do dyspozycji prawie samych cholernych Indian!! Problemy z komunikacją werbalną, nikłe umiejętności techniczne, kompletny brak zrozumienia biznesu, nie potrafią przyznać się do błędu lub, gdy czegoś nie rozumieją. I są to ludzie z 10-15 letnim doświadczeniem w branży! - Nic dodać nic ująć. Kupują ich teraz masowo, bo większość CEO to barany - idą za stadem. Co do tych 10-15 lat w branży - to tak samo jak Rosjanie :-) 15 lat temu Indiach były 2 komputery na krzyż, ale każdy z nich ma 15 lat doświadczenia - tylko że tego cholera nie widać gdy przyjdzie wykonać robotę – na podsumowaniu tej dyskusji korzysta jeden z dyskutantów.