Komentarz katalog wpisów zbitki WBI

Tryptyk - Święta gra

data wpisu: 2018.03.27 | data publikacji: 2017.04.22

AKTUALIZACJA  27 marca 2018 

Dalej wydaje mi się ten pomysł wart uwagi.

AKTUALIZACJA 15 maja 2017
Andrzej rysuje w Wyborczej - oj jak blisko poniższej koncepcji.

3. Pomysł na świętą grę

Gra o tron na podstawie pieśni lodu i ognia, Harry Poter, Hobbits w mitologicznym świecie Śródziemia i Mordoru, Wiedźmin w fikcyjnym uniwersum i inne im podobne są filmami i grami komputerowymi odbywającymi się w nierealnych wirtualnych światach, w których widzowie biernie, ale gracze również aktywnie mogą istnieć, obserwując i działając według zawartego w nich scenariuszach rozpisanych na istniejące tamże wirtualne postacie i zjawiska.

Miliony fanów tych gier zatraca się w tych irracjonalnych i nielogicznych z punktu widzenia realnego świata sytuacjach ale tamże mających akceptowalną logikę, zdefiniowane fantastyczne algorytmy postępowania, a przede wszystkim określony cel, do którego należy dążyć. W tym wirtualnym świecie można odnajdywać się samemu tylko w otoczeniu postaci z gier lub też być we wspólnocie z tysiącami innych gracy (gry typu MMORPG) wspólnie działającymi w zespołach.

Gracze dążąc do sukcesu mają odgadywać kolejne działania, zdobywać środki ich wspomagające, podejmować walkę obronną lub atakować oznaczonych nieprzyjaciół, ale też muszą rozwiązywać różnego typu zagadki czy też podejmować wybory natury moralnej, rzutujące na dalsze losy własne i innych uczestników gry oraz działania bohaterów scenariusza.

Gracze mają też często możliwość zakupu za realną walutę dodatkowe środki pozwalające wzmocnić ich wirtualne siły czy umiejętności, a tym samym zwiększyć szansę na wygraną. Te gry mają miliony graczy – ich fanów, gotowych oddać im swój cały czas, myśli, zdrowie, siebie oraz spore pieniądze na zakupy dodatków i gadżetów.

Zadaję więc sobie pytanie dlaczego jeszcze nie ma takiej gry w świecie religii – jednej lub każdej z istniejących. Stworzenie wirtualnego, bo jest to wirtualny, boskiego świata z Nim istniejącym i realnie nie istniejącym, mającym dobrze określone cechy, możliwości, relacje do nas grzesznych oraz oczekiwania co do naszych czynów i form uzależnienia. Świat ten ma też inne postaci o silniejszych lub słabszych cechach pozytywnych boskich i anielskich, ale też i negatywnych szatańskich.

Świat ten ma dobrze zdefiniowane normy postępowania w podstawach zapisane w 10 przykazaniach z dobrze napisanym scenariuszem funkcjonowania w Biblii i innych świętych dziełach oraz opracowanych dokumentach przez penitencjaria watykańskie.

Każdy gracz, tutaj zwany wiernym ma za zadanie jak najbardziej zbliżyć się do Niego, spełniając Jego oczekiwania wobec niego. W pokonywaniu przeszkód do celu, tutaj przeważnie najważniejsze byłoby rozwiązywanie problemów natury moralnej. Wierny może się wspomagać oznaczoną modlitwą czy spowiedzią z myśli, mowy, czynów i zaniechania w świecie wirtualnym oraz realnym oczekując rozgrzeszenia. Właśnie pojawiła się nowa lista grzechów, przy czym większość z nich daje się zapewne rozgrzeszyć według tej samej procedury. Od wiernego może też być wymagane wykonanie jakichś dobrych uczynków w świecie realnym i złożenie odpowiedniego sprawozdania z określony potwierdzaniem.

Wierny (gracz) może też przyśpieszyć osiągnięcie celu przez zakupienie za realne pieniądze odpustu czy złożenie datków. Stopień trudności gry powinien być na tyle wysoki, że praktycznie nie jest możliwe jej wygranie, gdyż zawsze cel się odsuwa w miarę zbliżania się do Niego. W grze może brać udział wspólnie wielu wiernych, wzajemnie na siebie oddziaływując pozytywnie – wspomagając się w swoich działaniach lub też sobie przeszkadzając poprzez negatywny wpływ na sytuacje oraz tworzenie konfliktów utrudniających uzyskanie lepszego statusu.

Znaczącym uatrakcyjnieniem takiej gry będzie zastosowanie coraz powszechniej wykorzystywanych animacji 3D oglądanych w hełmach czy okularach. Tym samym wierny może się odnajdować w świecie stajenki w Betlejem, eremu w Wigrach czy Bazyliki w Watykanie. Oczywiście scenariusz oraz jego realizacja powinna być sprawdzona co do zgodności z teologią tej religii, przy czym powinna to być teologia podstawowa, pozbawiana lokalnych odstępstw czy też relacji i odniesień politycznych.

Czyż muszę więcej pisać. Przecież wystarczy tylko dokonać implementacji, potem być może poświęcić i zacząć dystrybuować wśród młodzieży dając im środowisko dobrze im znane i powszechnie przez nich akceptowane. Religia zyskuje tym samym tysiące, miliony fanów wciągniętych w świat wirtualny, ale tutaj zgodny z daną doktryną religijną , a nie jakimś wymyślonym światem śródziemia.

Oczywiście mogą się równocześnie pojawić gry o scenariuszu z innych religii – chciałem je wymienić, ale po co – przecież to oczywiste. Jaki to prosty pomysł – ciekawe, że nie jest realizowany (na razie?).

I tutaj przechodzimy do sedna – jak każda nowość może ona wzbudzać ostry sprzeciw, choćby dla zasady – nie bo nie.

W tym przypadku Kościół może silne zareagować negatywnie, jak śmiem ponad 2 tysiące lat religii włożyć do komputera, zastępując tym samym tysiące katechetek, katechetów oraz księży. Przecież nie można pozwolić, aby komputer rozgrzeszał – jeszcze mu pokuta wyjdzie w ułamkach. Przecież każdy grzech powinien być rozważony przez uprawnioną do tego osobę. Oczywiście to są argumenty poważne, ale czy z tego powodu nie należy „unowocześniać’ Kościoła pozostając przy teatrum z okresu średniowiecza. Lista grzechów została właśnie unowocześniona, bo nowym poważnym grzechem będzie między innymi sprzedawanie przez internet swojej cnoty, hejtowanie w internecie (obrażanie innych internautów, wyzwiska, oczernianie, dręczenie) oraz oszustwa przez internet, telefon. - UPS, informacja o nowej liście grzechów okazała się nieprawdziwa, ale to i tak są przecież złe, grzeszne uczynki.

Oczywiście Kościół (jak i inne Kościoły) może poprzeć temu pomysł przyjmując, że będzie do inna nowa forma kościoła – zamiast budowanej kolejnej świątyni – świątynia w postaci gry w komputerze. Przecież inne wynalazki techniczne znalazły już zastosowanie w kościołach – msze przez radio i telewizję (wtedy początkowo wydawało się to niedopuszczalne, że jakieś kabelki są pomiędzy księdzem odprawiającym mszę a wiernymi) , nagłośnienie, projektory slajdów czy witryny parafii i zgromadzeń.

Obawiam się też hejtu – a dla tych to nie będzie grzechem – ze strony kontestujących potrzebę istnienia instytucji kościelnych w takiej jak są obecnie postaci i z takimi formami działania czy też powiązaniem z polityką. Propozycje wzmacniania Kościoła takimi rozwiązaniami mogącymi tak silnie oddziaływać na wolę i umysły młodych osób wciągniętych w świat gier wirtualnych mogą być traktowane jako mało rozsądne.

Ale czyż jak ja o tym nie powiem, to ktoś inny tego nie wymyśli i nie wdroży? Czyż dzisiejsze oddziaływania gier Wiedżmina i innych jej podobnych nie zawłaszcza umysłów milionów graczy dziwnymi irracjonalnymi światami wypełnionymi seksem i przemocą? Jak łatwo będzie potem oddziaływać na te umysły w innych wirtualnych czy też realnych realiach? Warto sobie na te i inne nasuwające się pytania odpowiedzieć czytając ten tekst.

WBI